„Wszyscy chcą wrócić do domu”: Kryzys przesiedleńczy w Catatumbo

Kryzys przesiedleńczy w Catatumbo w Kolumbii
Cucuta, Kolumbia – Jedenastego lutego w nadrzecznym mieście Tibu w Kolumbii urodziła się dziewczynka przez cesarskie cięcie. Pięć dni później dom jej rodziny stał pusty.
Zmuszeni do ucieczki z Tibu pod osłoną nocy, dołączyli do ponad 55 000 osób przesiedlonych z powodu kolejnej fali przemocy.
Od ponad sześciu dekad Kolumbia zmaga się z śmiertelnym konfliktem wewnętrznym pomiędzy siłami rządowymi, lewicowymi rebeliantami, siatkami przestępczymi i prawicowymi bojówkami.
Przełom nastąpił jednak w 2016 r.: rząd Kolumbii podpisał porozumienie z największą grupą rebeliantów, Rewolucyjnymi Siłami Zbrojnymi Kolumbii (FARC), nakazujące jej bojownikom złożenie broni.
Jednak przemoc w Catatumbo , regionie, w którym znajduje się Tibu, jest najnowszym dowodem na to, jak nieuchwytny może być pokój.
Od 18 stycznia dysydenci FARC , którzy odrzucili porozumienie pokojowe z 2016 r., starli się z członkami Narodowej Armii Wyzwolenia (ELN) , innej grupy rebeliantów.
W obliczu porwań, strzelanin i eksplozji dziesiątki tysięcy ludzi w Catatumbo opuściło swoje domy. Organizacja Narodów Zjednoczonych nazwała to największym masowym przesiedleniem spowodowanym przez jedno wydarzenie w Kolumbii od początku prowadzenia rejestrów.
Dziewczynka i jej pięcioletni brat są wśród przesiedleńców. Płacze, gdy jej wózek grzechocze na bruku otaczającym namiot opieki medycznej w mieście Cucuta, 120 kilometrów (75 mil) na południe od miejsca, w którym się urodziła.
Jej 26-letnia matka, która poprosiła o zachowanie anonimowości ze względów bezpieczeństwa, była zaledwie kilka dni po porodzie, gdy musiała spakować dzieci i wyjechać. W Tibu bała się, że bojownicy ELN przyjdą po jej rodzinę.
„Zagrozili nam” – powiedziała matka, jej ciemne włosy opadły na ramiona różowej sukienki, gdy siedziała na jednym z plastikowych krzeseł przed namiotem medycznym. „Byliśmy tak przestraszeni, że musieliśmy wyjść”.
Wyjaśniła, że ELN opublikowało serię zdjęć przedstawiających domniemanych kolaborantów FARC — a jej mąż był wśród nich. Obawiając się, że bojownicy ELN obserwują drogi, była zmuszona zostawić go, aby uciec.
„Martwię się o mojego męża, bo on wciąż tam jest” – powiedziała, a srebrna obrączka ślubna migotała na ręce, której używała do bujania wózka dziecięcego. „Mam nadzieję, że będzie mógł odejść, żeby mógł do nas dołączyć”.
Położona na granicy z Wenezuelą Cucuta stała się tymczasowym domem dla 27 000 osób przesiedlonych z powodu trwającej fali przemocy.
W odpowiedzi na konflikt Stadion General Santander został wyznaczony na ośrodek pomocy humanitarnej, zapewniający przesiedleńcom żywność, odzież i podstawową opiekę medyczną.
Pod betonowymi łukami na zewnątrz stadionu ustawiają się kolejki ludzi oczekujących na pomoc, niektórzy opierają się o metalowe pręty tworzące bariery wzdłuż obwodu. Nastrój jest napięty.
„W tej chwili wciąż walczą, usuwają ludzi, chodzą od domu do domu” – powiedział Al Jazeerze 21-letni mężczyzna z Tibu, którego młodzieńcza twarz wyzierała zza zasłony ciemnych włosów.
Aparat ortodontyczny na jego zębach błysnął w południowym słońcu. „Zabili już wielu naszych przyjaciół”.

Władze lokalne i organizacje non-profit w Cucuta już odczuwają skutki narastającego kryzysu.
„Nigdy wcześniej nie widzieliśmy takiego przesiedlenia” – powiedział Fernando Sandoval Sanchez, dyrektor Kolumbijskiej Obrony Cywilnej, agencji pomocy w przypadku katastrof, w departamencie Norte de Santander. „Tak wiele osób zostało zabranych z domów, z ziemi, z dobytku”.
Biuro burmistrza poinformowało, że około 280 przesiedleńców przebywa obecnie w schronisku niedaleko Cucuty w Villa del Rosario, podczas gdy 1330 kolejnych osób zakwaterowano w lokalnych hotelach — jest to kosztowne, krótkoterminowe rozwiązanie finansowane przez lokalny rząd.
Ale wielu innych musi znaleźć mieszkanie na własną rękę, z niewielkim wsparciem poza własnymi finansami. Niektórzy zostają z rodziną. Inni rozważają powrót do Catatumbo.
Niektóre hotele odpowiedziały na wzrost popytu podnosząc ceny, czerpiąc w ten sposób zyski z kryzysu.
„Budżet już się kończy” – mówi Lusestella Maldonado, wolontariuszka w biurze burmistrza, która jest częścią zespołu koordynującego akcję humanitarną na stadionie.
„Oczywiście nie mamy wielu zasobów, a każdego dnia widzimy coraz więcej przesiedleń. Problem narasta”.

Exodus z w dużej mierze wiejskiego Catatumbo również zdewastował gospodarkę regionu.
Rolnicy z Catatumbo zostali zmuszeni do porzucenia swoich upraw i zwierząt gospodarskich, co spowodowało niedobory żywności. To skłoniło mieszkańców do poszukiwania wsparcia, zwiększając obciążenie organizacji non-profit i usług rządowych.
Rosnąca presja na pomoc humanitarną wywołała niepewność wśród ludności przesiedlonej z Catatumbo.
„Nie wiem, kiedy otrzymamy tutaj pomoc” – powiedziała 26-letnia matka. „Po prostu czekamy”.
W miarę jak Kolumbia pogrąża się w najpoważniejszym od lat konflikcie wewnętrznym, zamieszki te obnażyły pęknięcia w ambitnej polityce „całkowitego pokoju” prezydenta Gustavo Petro .
Petro, były bojownik partyzancki, został wybrany w 2022 r. z założeniem, że będzie dążył do zakończenia konfliktu zbrojnego w Kolumbii poprzez formalne negocjacje z grupami rebeliantów.
Jednak rozmowy pokojowe z ELN były burzliwe, a wybuchy przemocy zmuszały do częstego rozpoczynania i kończenia dialogów.
Na przykład w 2024 r. rozmowy zostały zerwane po tym, jak ELN zostało oskarżone o atak, w którym zginęło dwóch żołnierzy. A w styczniu Petro ponownie zawiesił negocjacje pokojowe z ELN w wyniku przemocy w Catatumbo .
Ogłosił również stan wyjątkowy w regionie, co pozwoliło mu na wprowadzenie godziny policyjnej i innych ograniczeń.

Niektórzy jednak oskarżają państwo o nieudolność w wypełnianiu próżni władzy, jaka powstała w wiejskiej Kolumbii po rozwiązaniu FARC w 2016 r.
„Ten konflikt zakończy się dopiero w dniu, w którym aparat państwowy naprawdę dotrze na ten teren” – powiedział Albeiro Bohorquez, doradca urzędu burmistrza w Cucuta.
Podkreślił, że jednym z powodów konfliktu w Catatumbo są powolne postępy w tworzeniu infrastruktury wiejskiej i programów socjalnych.
„Cztery lata temu rozpoczął się proces tworzenia Uniwersytetu Catatumbo. Budowa wciąż się nie rozpoczęła” – powiedział Bohórquez. „Cztery lata temu mówiono o kolei Catatumbo. Ona również nie była w stanie ruszyć do przodu”.
Brak infrastruktury i możliwości stworzył środowisko, w którym handel koką , będący głównym motorem wewnętrznego konfliktu w Kolumbii, rozkwitł.
Koka jest surowcem do produkcji kokainy, a Kolumbia jest największym źródłem tego narkotyku na świecie.
„Jeśli dominacja koki nad dynamiką finansową i administracyjną terytorium się nie zmieni, nic nie będzie w stanie z nią konkurować” – powiedział Bohorquez.

Aby zgromadzić niezbędne zasoby do rozwiązania trwającego kryzysu, rząd Petro podniósł dodatkowe podatki na węgiel i ropę naftową.
Jednak dla wielu przesiedlonych mieszkańców Cucuty państwo wciąż nie odpowiedziało na proste pytanie: Kiedy będziemy mogli wrócić do domu?
Młody mężczyzna z Tibu, który stracił przyjaciół na skutek trwającej przemocy, powiedział, że powierza tę sprawę Bogu.
„Każdy chce wrócić do domu” – powiedział, czekając na pomoc przed stadionem Cucuta. „Trzeba mieć wiarę”.
Al Jazeera